Logo tylkoskoki

 6538

Rozmowa z Agatą Arendt, brązową medalistką Halowego Pucharu Polski w kategorii młodych jeźdźców.

TylkoSKOKI: Wygrane konkursy i dobre pozycje zaczęły się wraz z pojawieniem wałacha TBI Düsseldorf. Czy od początku Wasza współpraca była bezproblemowa? Czułaś, że to jest właśnie „ten” koń?

Agata Arendt: TBI Düsseldorf pozwolił mi wejść na wyższy poziom konkursów. Moje początki były na klaczy Daglezja, która wprowadziła mnie w sport. Jeździłam na niej mniejsze konkursy klasy L i P. Düsseldorfa próbowałam dwa lata temu w Bogusławicach u pana Bogdana Kubiaka. Już na samym początku nie byłam pewna czy sobie z nim poradzę. Na próbie ponosił mnie, wszystko było takie szalone. To zasługa mojego taty, że się na niego zdecydowałam, przekonał mnie, że coś dobrego może z tej współpracy wyniknąć. Od początku praca z nim była bardzo trudna i tak jest do dzisiaj. Jest on gorącym i elektrycznym koniem, nigdy nie wiadomo co się może stać. Jednak to dzięki niemu przeszłam na wyższy poziom i zaczęłam jeździć konkursy klasy N, a teraz konkursy Grand Prix.

TS: Jak TBI Düsseldorf pracuje na parkurach?

AA: Na pewno ciągle mnie zaskakuje, ale nie do końca w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Co raz więcej wymyśla sobie rzeczy, które utrudniają nam pracę i których się boi. Mimo, że mu ufam i czuję się pewnie to nigdy nie w 100%. Muszę być ciągle uważna bo wiem, że zawsze może się coś wydarzyć. Staram się dostosowywać do niego i podążać za jego nowymi trendami. Muszę zwracać uwagę na wszystkie cienie, ludzi, obsługę parkuru, na kolory reklamy. On zawsze sobie wymyśli rzecz, której się będzie bał. Jeszcze nie było tak, żeby przez całe zawody był spokojny i nie odskakiwał na prawo i lewo. Trudno go przewidzieć.

TS: Wróćmy jeszcze na moment do początków Twojej przygody z jeździectwem. Jak to się zaczęło?

AA: Sześć lat temu zaczęłam jeździć rekreacyjnie. Odwiedziliśmy różne stajnie w okolicy, pojechałam na kilka obozów i w końcu do stajni w Szymocicach. Jak miałam czternaście lat wystartowałam pierwszy raz w zawodach. Wszystko dzięki tacie Nikol, panu Romanowi Makulik, który użyczył mi konia, klacz Ukellyna W. Na niej brałam udział w pierwszych zawodach. Następnie startowałam na klaczy Daglezja, którą kupił mi sponsor.

 6655

TS: Konia trzymasz u Nikol Makulik w KJ Szymocice. Jakie macie relacje w stajni?

AA: Mamy z Nikol bardzo dobre relacje. Dzięki jej pomocy zaczęłam startować w konkursach, ona zawsze mnie wspiera. Jeździmy razem na zawody koniowozem, razem mieszkamy. Dobrze się dogadujemy, ale nie zawsze jest różowo. Jak to kobiety mamy swoje humory, co czasem rodzi konflikty. Na szczęście jest to rzadkie i potrafimy szybko oczyścić atmosferę.

TS: Jak układa Ci się współpraca z klubem Trachy Sośnicowice?

AA: W klubie jestem zarejestrowana od trzech lat. Kiedy poproszę o pomoc to zawsze mogę liczyć na Łukasza, Paulinę i ich tatę.

TS: Kto jest obecnie Twoim trenerem?

AA: W sport wprowadził mnie pan Andrzej Wujec, w duży sport pan Tomasz Klein, a przytemperował i wygładził moją gorącą głowę pan Rudolf Mrugała (śmiech). Od roku trenuję z moim tatą, który próbuje połączyć te trzy szkoły. Sam „sto lat temu” startował w konkursach WKKW. Współpraca z rodzicem ma swoje dobre i złe strony. Na początku było trochę problematycznie, mój tata jest dosyć nerwowy, ale daliśmy radę. Teraz się dogadujemy. Nie ma problemów z terminami, ustalaniem godzin. Nawet kiedy jest niedziela rano, to on zawsze ze mną pojedzie i zrobi trening.

1 138

TS: Ile czasu w tygodniu poświęcasz na jeździectwo?

AA: Sześć dni w tygodniu, czasem siedem. Z dojazdami zajmuje mi to jakieś cztery godziny dziennie. Na szczęście jakoś udaje mi się to połączyć ze szkołą. Czasem jest ciężko, ale daję radę. Teraz mam nadzieję, że uda mi się zdać prawo jazdy, to rozwiązałoby mój problem z dojazdami PKS-em czy proszeniem rodziców o podwózkę. Z domu do stajni mam siedemnaście kilometrów, ale przez to, że jestem uzależniona od rodziców i nieczęsto jeżdżących autobusów, ten czas zawsze się wydłuża.

TS: Na co wraz z trenerem zwracacie najwięcej uwagi podczas treningów?

AA: Mam w sobie wiele mankamentów, takich jak praca ciałem w skoku, ułożenie ręki itp. Nad tym wszystkim pracujemy. Główny nacisk podczas treningów przykładamy do tego, co się dzieje pomiędzy przeszkodami. Prawidłowe najazdy, przegalopowane dystanse. Dużo pracuję ujeżdżeniowo i na cavaletti. Rzadko skaczę wysoko. Kiedy jeździłam niższe konkursy to skakałam zawsze taką wysokość jaka będzie na zawodach i wyższą. Teraz z Düsseldorfem robimy tak, że głównie skaczemy niżej, albo tyle na ile stoi parkur podczas konkursu. Do tego dokładamy jeden element, albo pół parkuru wyżej.

TS: Wydaje mi się, że 2016 będzie dla Ciebie przełomowy. Nabrałaś rozpędu już w trakcie rozgrywek HPP, gdzie ostatecznie w finale zajęłaś trzecie miejsce w kategorii młodych jeźdźców. Następnie w kwietniu wygrałaś po raz pierwszy konkurs Grand Prix w Gliniku Zaborowskim. Spodziewałaś się takich wyników?

AA: Każdy zawodnik, który ciężko pracuje spodziewa się, że kiedyś to przyniesie efekty. Wyniki o których mówisz bardzo mnie zaskoczyły. Do teraz jak patrzę na nagrody to do mnie to nie dociera. Jestem bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że ten rok rzeczywiście będzie dla mnie przełomowy. Ciężko pracowałam przez te dwa lata. Mam nadzieje, że ciągłe zjeżdżanie z parkuru ze zrzutką albo dwoma będą dużo rzadsze i ta praca zacznie przynosić efekty. Mimo, że ostatnio co raz częściej przejeżdżam parkury na czysto, mój tata zawsze ma jakieś uwagi dotyczące tego, co trzeba poprawić. Nie mam mu tego za złe bo wiem, że jeszcze wiele pracy przede mną.

13281727 994658727278513 116029159 n

TS: Teraz czas na VI Memoriał Macieja Frankiewicza, czyli zawody CSI4* w Poznaniu. W jakich konkursach wystartujesz?

AA: Startuję we wszystkich dniach w konkursach Średniej Rundy i na tych konkursach chce się skupić. Jest to dla mnie duże przeżycie, że będę mogła zobaczyć moje nazwisko na listach startowych obok tylu znanych nazwisk. Jest to super sprawa, że będę mogła się zmierzyć z tyloma zasłużonymi jeźdźcami. Nie spodziewałam się, że zawody będą miały tak mocną obsadę. W kolejnych miesiącach wybieramy się do Jakubowic na CSI, potem na Mistrzostwa Polski. Na pewno wystartujemy jeszcze w jakiś zawodach ogólnopolskich i regionalnych żeby się dobrze przygotować.

TS: Jakie są Twoje marzenia związane z jeździectwem?

AA: Jak każdy sportowiec marzę o powołaniu do Kadry Narodowej, a także o starcie i wygranej na Igrzyskach Olimpijskich. Wiem, że to odległe, ale trzeba mieć marzenia, do których się dąży. Śledzę też zawody Global Champions Tour, na których byłoby świetnie pojechać. Bierze w nich udział moja ulubiona zawodniczka, Edwina Tops-Alexander. Od wielu lat śledzę jej karierę. Podziwiam jej pewną wręcz agresywną jazdę. Jest bardzo pewna siebie, jedzie do przodu. Ma pazura w jeździe. Obserwuję też jej cały outfit jeździecki, bo jest bardzo elegancka. Gdyby kiedyś organizowała konsultacje, to z pewnością zbierałabym pieniądze żeby w nich uczestniczyć.

Rozmawiała: Karina Olszewska

Foto: Jacek Kowalski, Maja Bylinowska Uchwat, Klaudia Lorenc


W tym tygodniu

  • ZO Biały Las POL
    19-21.04.2024
           
  • CSI3* Linz AUT
    18-21.04.2024
           
  • CSI3* Oliva ESP
    17-21.04.2024
           
  • CSI3* Nancy FRA
    18-21.04.2024
           
  • ZO Biskupiec POL
    19-21.04.2024
           
  • Finał Pucharu Świata Riyadh KSA
    17-20.04.2024
           

Ranking PZJ (31.03.2024)

1. Adam Grzegorzewski 3015
2. Tomasz Miśkiewicz 2858
3. Jarosław Skrzyczyński 2309
4. Dawid Kubiak 2199
5. Przemysław Konopacki 1624
6. Michał Kaźmierczak 1552
7. Marek Wacławik 1382
8. Marek Lewicki 1240
9. Mściwoj Kiecoń 1228
10. Michał Tyszko 1203
  CAŁY RANKING  

Polacy w rankingu FEI (31.03.2024)

171 Adam Grzegorzewski 1070
214 Jarosław Skrzyczyński  1030
220 Tomasz Miśkiewicz 1000